swoją drogą

Lwów

Wreszcie: Lwów! Przyjechałem, zobaczyłem, zakochałem się… (Autostopem przez Ukrainę, dzień 9)
Wreszcie: Lwów! Przyjechałem, zobaczyłem, zakochałem się… (Autostopem przez Ukrainę, dzień 9)

Wreszcie: Lwów! Przyjechałem, zobaczyłem, zakochałem się… (Autostopem przez Ukrainę, dzień 9)

Lwów… Dotarłem tu z przedziwnym uczuciem świętokradztwa. Lwów… Dlaczego tak dziwnie się czuję? Skąd to wzruszenie i ekscytacja? Może dlatego, że tkwi we mnie ciągle powidok sowieckiej żelaznej kurtyny? Że Lwów to zamknięty świat. Zabronione miasto. Odebrane. Niedostępne. Podbite? Ale jestem. Tak normalnie, zwyczajnie, po prostu przyjechałem pociągiem z Drohobycza…