swoją drogą

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego…(Dzień 3)

Jadę do królestwa Potockiego

Drugi dzień zacząłem z werwą i przekonaniem, że mam swoją sprawdzoną metodę na ukraińskiego stopa. Aczkolwiek wydostanie się z Winnicy nie było tak proste, jak z Kijowa. Na avtowokzal dojechałem tramwajem, prosto spod hostelu. Ciekawostką są postsowieckie „automaty do wody”. Chyba już nieczynne.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 1

Dopiero tutaj, na chaotycznym dworcu w Winnicy, zaczął się mały kłopot. Otóż trzeba wam wiedzieć, że komunikacja miejska na Ukrainie rządzi się specyficznymi prawami. Przede wszystkim albo rozkłady jazdy nie obowiązują, albo ich po prostu nie ma. Raczej nie spotyka się obrazu człowieka stojącego przed rozkładem i sprawdzającego odruchowo zegarek. Nawet jeśli rozkład wisi, nikt go nie sprawdza.  Często dotyczy to nawet numerów linii. Wymarzoną dla mnie była marszrutka 19, prowadząca idealnie na wylot z Winnicy. Tyle, że nikt nie potrafił mi precyzyjnie wskazać jej przystanku. W odpowiedzi słyszałem: „Tam”, skwitowane machnięciem ręki w umownym kierunku. Ostatecznie pani dyspozytor (?) podpowiedziała, że na ulicę …. dojadę trolejbusem 7. Trolejbus akurat łatwo namierzyłem, aczkolwiek skręcał nieco wcześniej niż rzeczona ulica. Nic to, plecak na plecy i idziemy na wylot. Po przejściu mniej więcej kilometra minęła mnie marszrutka 19 🙂 

Mój sposób działał nadal. Plecak na plecach (żeby widać było, że jestem turystą, uśmiech na twarzy i grzecznie podniesiony kciuk. Trzy minuty i jadę 🙂 Tym razem nie sam, bo kierowca zbierał po drodze czekających na okazje. By the way, zaskoczyło mnie, że jeździł na polskich numerach. Gdy spytałem na powitanie, czy z Polski, w ogóle nie zrozumiał pytania. Tajemnica wyjaśniła się (częściowo) sama. Bardzo wiele samochodów jeździ tu na polskich tablicach – a wytłumaczone mi to zostało po paru dniach tym, że samochodów sprowadzonych z Polski nie można na Ukrainie zarejestrować, jeśli nie spełniają norm spalania euro-5

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 2

Niemirów (Немирів)

W Niemirowie mieści się jeden z najznakomitszych pałaców epoki Szczęsnego Potockiego, który na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej miał tu swoje małe królestwo. O drogę do pałacu zapytałem, tknięty słusznym przeczuciem, przygarbioną staruszkę,  która dobrze znała historię pałacu, bo wymieniła z miejsca i Potockiego, i księżną Szczerbartych, za władztwa której pałac przybrał współczesny kształt. 

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 3

Niemirów żyje swoim życiem. Gdzieś obok budyneczki z dziećmi bodajże na letnich koloniach, gdzieś z boku pałacu wejście do bliżej nieokreślonego przybytku kultury. 

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 4Z radością niewysłowioną, bo upał straszliwy, napiłem się zimnego piwa w Niemirowie i ruszyłem dalej, mijając jeszcze po drodze cmentarz żołnierzy radzieckich (z pomnikiem dawno (?) minionej epoki…

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 5

Dalej jeszcze niepozornie wyglądającą wytwórnię wódek (Niemirów to… Nemiroff? Dzięki za skojarzenie, Jareczku) i zabytkowy młyn wodny w kompletnej ruinie. Znamienne, że młyn wypatrzyłem sam. Drogowskazu, znaku, tabliczki żadnej. 

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 6

Dobrze, że można wejść na podwórze i nawet zajrzeć do środka. Nikt nie broni, nikt nie pilnuje (z wyjątkiem małego kotka…). 

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 7

A potem już tylko stanąć w coraz bardziej odludnych i z rzadka uczęszczanych drogach. Mijający kierowcy z reguły przyglądają się dziwnie i bacznie. Ciekawe dlaczego.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 8

Mnie jednak szczęście nadal dopisuje. Kilka, kilkanaście minut stania 👍🏻 i jadę.  Kierowca, który mnie tym razem podrzucił, chyba trochę zazdrościł takiej formy podróżowania, bo nie dość że pokazał mi umiejscowienie pałacu, to jeszcze zawiózł na wylotówkę, żeby pokazać dokładnie,  gdzie muszę stanąć, po czym wrócił na początek miejscowości, aby wysadzić mnie parę kroków do pałacu 🙂

Tulczyn (Тульчин)

Pałac w Tulczynie to – okazuje się – największy pałac magnacki na wschodnich terenach Rzeczypospolitej. Stanowił kresową siedzibę Szczęsnego Potockiego. W 1787 r. w pałacu zatrzymał się król Stanisław August, na cześć którego wydano obiad dla 150 osób. W 1792 r. pałac stanowił główny ośrodek konfederacji targowickiej! Naprawdę trudno uwierzyć, że gdzieś w głęboko prowincjonalnej, ukraińskiej mieścinie stoi takie „coś”!

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 9

Nigdy o Tulczynie nie słyszałem, może dlatego, że z żadnym magnackim rodem związany nie byłem i najpewniej już nie będę. Z zabytkami w stylu ukraińskim jest tak, że z daleka wyglądają dobrze, z bliska już gorzej, a gdzieś z boku czasem wręcz tragicznie.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 10

Tak czy inaczej latyfundialne miasteczko Tulczyn musiało być niebywale piękne. Wystarczy zmrużyć oczy…

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 11

Trochę się przespacerować… i pomyśleć, co by było gdyby nie było na świecie wojen…

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 12

Przy okazji trochę kłopotliwe, a trochę zabawne było to, że będąc akurat w drodze musiałem dopełnić zawodowego obowiązku i przeprowadzić z pewnym cudzoziemcem szkolenie przez Skype. Zainstalowałem się więc w polu (czat umówiony na konkretną godzinę przydybał mnie akurat w drodze), rozsiadły na plecaku i szybko wykonałem zadanie. Zbierając się, zauważyłem z niejakim zdziwieniem, że niezwykle pomocny cień dał mi…

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 13

szczeropolny (?) wychodek 🙂 Skwar był tego dnia niemiłosierny ☀️☀️☀️

Robi się gorąco…

Była dopiero 15:30, kiedy stanąłem w skrajnym upale przy drodze. W planie miałem dotarcie do przygranicznej miejscowości Jampil. Nie tak daleko stąd, 70 km. Co prawda odcinek, który miałem zrobić, był złożony z kilku rozstajnych lokalnych dróg, ale miałem naprawdę dużo czasu i mnóstwo optymizmu 🤗 Przy dobrym rozdaniu może udałoby się nawet przeskoczyć granicę (raczej przepłynąć, bo granica na Dniestrze) i nocleg znaleźć już po mołdawskiej stronie. Zaczęło się jeszcze nieźle. Po pół godzinie złapałem transport na kolejny kawałek trasy, 25 km wygodnym autem na rozwidlenie.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 14

Po paru zaledwie minutach stania podrzucił mnie dalej starszy pan 25-letnią ladą (wreszcie!). Ale tylko parę kilometrów, do kolejnej „rozwiłki”. Na samym końcu drogi na zdjęciu jeszcze widać oddalającą się ladę.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 15

Jak widać, do ruchliwych przelotówek ta droga nie należała 😏 No i od teraz zaczyna się osobna historia. Była 17:30. Zaczęło się stanie, smażenie w słońcu, przestawianie plecaka, detaliczne podziwianie otoczenia… Stąd nie miałbym nawet jak wrócić! Po godzinie stania zacząłem zastanawiać się, gdzie w razie czego rozłożę się na noc. Mimo że stałem przy przystanku, minął mnie tylko jeden autobus, na samym początku stania – wtedy jeszcze liczyłem na autostopa.

 

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 16

Po półtorej godzinie wypatrywałem już w dwóch kierunkach. W kierunku Jampola dalszą podwózkę, a w drugą stronę może jakiś autobus do ominiętej przeze mnie Wapniarki. I jeden rzeczywiście jechał w powrotnym kierunku do owej Wapniarki. Filuterny los sprawił jednak, że gdy zauważyłem go, jadącego przeciwległą strona szosy i gdy już mialem nań machnąć, dokładnie wtedy – czy można wierzyć w przypadki?! – zaczęła autobus wyprzedzać furgonetka, całkowicie mnie zasłaniając! Aj, ja, jaj… Takie rzeczy tylko w kinie!

A słońce coraz niżej… 

Parę minut później wyjaśniło się, dlaczego  tamta furgonetka zasłoniła mi autobus wracający do Wapniarki. Ha!  Nie ma przypadku! Nagle zatrzymał się mi sympatyczny kierowca, który o dziwo jechał w kierunku… Winnicy. No tak – ja pojechałem z Winnicy trochę okrężną drogą, bo przez Niemirów i Tulczyn.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 17

Dojechałem z nim, jak można się domyśleć, tylko do kolejnej razwiłki… On pojechał dalej do Winnicy, a ja znowu stanąłem przy drodze. Tyle dobrze, że teraz już drogę praktycznie prosto powinna prowadzić do Jampolu. Postałem w zachodzącym słońcu 15 min, po czym zarzuciłem plecak na plecy i postanowiłem iść piechotą wpieriod. Wedle nawigacji 7 km dalej była jakaś niewielka miejscowość. Jak nie marszrutkę, to może znajdę jakąś ławkę do przespania nocy?Gdy przeszedłem sam z dwa kilometry, zatrzymała się dla mnie mocno nadgryziona czasem marszrutka.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 18

Zapytałem kierowcy, czy przypadkiem nie jedzie dalej do Jampila, ale nie. On tylko do Tomaszpola. Dojeżdżając jednak do swojej astanowki, z daleka już zatrąbił na gotowy do odjazdu autobus. Szybko wybiegłem na ulicę i przeskoczyłem do autobusu właśnie odjeżdżającego do Jampolu 🙂 Tu się pomaga ludziom, jak tylko można!

Jampol (Ямпіль)

Wszystko dzieje się po coś. Szczęśliwie dotarłem do przygranicznego Jampolu wieczorem, kiedy prom do Mołdawi już nie kursuje.  Tak właśnie miało się stać, ale dopiero jutro rano wyjaśniło się dlaczego… Z niejakim trudem znalazłem lokum – jedyne w całym spowitym ciemnością miasteczku. Bardzo szczególnie człowiek czuje się późnym wieczorem w jak najbardziej zamieszkałym mieście, w którym nie pali się żadna lampa uliczna! Jedyne oświetlenie dawały nieliczne szyldy czy drzwi sklepów…

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 19

Idę spać, jak ten piesio, leżący pod sklepem, do którego po ciemku wybrałem się po wielce zasłużone bezalko.

Niemirów. Tulczyn. Jampol. Na południe przez księstwo Potockiego...(Dzień 3) 20

Gospodyni gostinicy podpowiedziała, że powinien o 7 rano zameldować się już na granicy. Potem mogą być kolejki. A do granicznego promu mam z pół godziny spaceru. Najlepiej byłoby wię wstać o 6:00 rano. Hmm… Po całym dniu w podróży, w tropikalnym słońcu, przejściu pieszo łącznie 15 km, napisaniu jednego odcinka bloga i rozłożeniu się na niewygodnym łóżku o 2 w nocy… Nie ma wyjścia, damy radę, zwłaszcza że jutro czeka Mołdawia!

P.S. Przepraszam za ewentualne błędy, literówki, nieścisłości. Nie mam siły na korektę, jest 2 w nocy, padam na twarz… 🤭

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.