swoją drogą

Bangkok – tak żyje (moje) miasto

Postanowiłem zabawić się w turystę i na cel wybrałem China Town. Dla odmiany zjeść coś nietajskiego 🙂
Rzeczywiście, miejsce szczególne. Ciasne, tłumne, mocno klimatyczne

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 53

Handel i usługi, wszystko i wszystkim, wszędzie.
Bardzo ciekawa propozycja: regeneracja twarzy nitką! Do salonów piękności nie chadzam (a szkoda!), więc nie uświadomiony jestem, że takie praktyki się stosuje. Tam najwyraźniej całkiem popularne.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 54

Nie wszystko, co wystawione na sprzedaż mi się podobało! Tu bym raczej chętnie pana kolegę na jakieś serdeczne biczowanko i urwanie rączek posłał!

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 55

A i łamanie szczęki bejsbolem by chyba nie zaszkodziło…

Idziemy dalej. Robi się trochę ciemniej, więc neony zaczynają świecić i robi się jeszcze bardziej po chińsku.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 56

Robię się głodny. Widzę, że tajscy Chińczycy, czy też chińscy Tajowie zdecydowanie gustują we wszystkim, co z morza. Większość jeszcze żyje…

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 57

Na rogu dwie knajpy uwijają się dość intensywnie, Zieloni i Czerwoni walczą o tytuł Woku Roku. Mój wybór padł na Zielonych, bo i kolor mniej ideologiczny, i kelnerki ładniejsze, i w ogóle na pewno to najlepsza knajpa w okolicy!

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 58

Pieczone w piecu małże w skorupach z sałatką z pędów fasoli potwierdziło mój wybór. Delicious 🙂
Czerwonych porzucam na pastwę innych turystów 🙂

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 59

 

ŚWIĄTYNIE

Świątynie wyglądają trochę jak oaza w środku miasta.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 60

 

Strawa pozostawiona na ulicy duchom na pokrzepienie nie powinna kusić żywych 🙂

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 61

 

KHAO SAN

WOKÓŁ WIELKIEGO PAŁACU
 Tak się mieszka, zaledwie 300 metrów od Wielkiego Pałacu Królewskiego…
Bangkok - tak żyje (moje) miasto 62

 

I wybieramy sobie talizman na szczęście i odegnanie duchów

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 63

KABLE

Jeśli na głębokość jednej łopaty pod Bangkokiem jest bagno i dość – przyznajmy – cuchnący szlam, to wszystkie przewody muszą iść górą. Jeśli na głębokość jednej łopaty pod Bangkokiem jest bagno i dość – przyznajmy – cuchnący szlam, to wszystkie przewody muszą iść górą.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 64

Bardzo charakterystyczny obrazek Nieokiełznana plątanina cieńszych i grubszych kabli. Wszyscy wnet po przyjeździe muszą uwiecznić to na zdjęciach.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 65
WYBORY

3 lipca 2011 w Tajlandii odbędą się wybory parlamentarne. Zapewne nie jesteśmy w stanie dokładnie zrozumieć istotę politycznego kryzysu, w jakim tkwi Tajlandia. Ale lista nr 5 jest naprawdę wymowna…

Z wielką ulgą donoszę, że lista nr 5 to tylko (ponoć… hmm… dowcipna) prowokacja,
zachęcająca do wyborów wbrew kłótniom i sporom narodowym.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 66
Bangkok - tak żyje (moje) miasto 67

MUU KATA

Świński kociołek (Pork Pan) to ciekawa tajska opcja kulinarno-towarzyska.
Lokal oferuje nieskończoną liczbę dań, które każdy sam sobie smaży na rozpalonej węglem
wybrzuszonej płycie. Na początek trafiają na sam szczyt dwa kawałki słoniny.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 68

Następnie smażysz, co chcesz: kalmary, krewetki, rybki, wołowinkę, wieprzowinę, kiełbaski, wątróbkę, szpinak, kukurydzę, grzyby … Jest absolutnie wszystko, co ci do głowy przyjdzie (plus parę rzeczy, których . Na bokach, w rynnie, tworzy się znakomita (choć tłusta) zupa.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 69

Wybór gigantyczny, a cena stała: 120 bhatów (czyli circa about 12 złotych) za żarcie dosłownie nieskończone. A na koniec – w cenie oczywiście – owoce, ciasta nawet lody kokosowe. Wszystkiego, ile żołądek jeszcze zmieści.

 

Trochę z nudów, trochę z zazdrości postanowiłem znowu, choć na chwilę, zabawić się w turystę.
Trochę na chybił trafił wybrałem sobie Oceanarium, czyli Siam Ocean World. Od razu mówię: nic by się nie stało, gdyby mnie tam nigdy nie było 🙂 Tego typu imprezy są adresowane przede wszystkim do dzieci

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 70

– i nie ma się czemu dziwić. Bo istotą bytu tego typu placówek to zadziwienie.

A jeśli nic już nie może zdziwić? To pozostaje walka o najładniejszą fotę. Niestety ani mój aparat, ani moje umiejętności nie pozwalają mi wziąć udziału w konkursie 🙁 Azaliż starałem się bardzo…

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 71

Ta wielka, szczerbata ryba została przeze mnie sfotografowana chyba z 20 razy… Ale uwierzcie, proszę, że w dość ciemnym tunelu złapać ruchomego zwierzaka w obiektyw i zrobić w miarę ostre zdjęcie – to naprawdę wyczerpujące i zużywające baterię zadanie. W pewnym momencie dochodzisz do wniosku, że nic – prócz udanego zdjęcia – cię tu nie obchodzi… O, żesz ty! Odstawiłem aparat i naprawdę z przyjemnością obserwowałem sobie te mniejsze i większe rybki. Być w odległości metra od szczęki rekina – naprawdę robi wrażenie, nawet na tym, kogo prawie nic nie dziwi i nie wzrusza.

Mijając jedno z wielkich akwariów zauważyłem kompromitującą nieco to ładne w gruncie rzeczy Oceanarium figurkę ryby.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 72

W pierwszym odruchu założyłem, że ta kamienna replika – jak w każdym domowym akwarium – ma trochę urozmaicić otoczenia, aż odkryłem ku swojemu zdziwieniu (ach! a jednak! udało im się!), że to autentyczna, żywa ryba. Muszę przyznać się, że uznałem ją za najbardziej nieszczęśliwy przykład nieudanej operacji plastycznej…

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 73

Wcale się nie dziwię, że ukrywała się gdzieś wstydliwie między skałkami…

Ryb i różnych innych morskich stworzeń (zdumiewająco małych i zdumiewająco wielkich, wręcz monstrualnych) naprawdę nie brakuje. Jeśli tylko kto lubi sobie popatrzeć z bliska, nie pożałuje.

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 74

A jedna rybka doceniła nawet moje starania i w świetle lampy błyskowej wykazała się niebywałą wręcz fotogenicznością

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 75

Oczywiście, pokazy karmienia pingwinów czy rekinów adresowane są do rzeczywiście małych dzieci. Te mają wiele uciechy widząc, jak w lekko wyreżyserowany sposób największy z rekinów kradnie z koszyka smakołyki za plecami karmiącego inne ryby nurka…
Słowem: dwie godzinki – nie wyrok, nie znudzą…

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 76

Po wyjściu z tego Morskiego Świata masz wrażenie, że nadal jesteś w jakimś oceanarium, choć stworzonym dla zupełnie innych gatunków…

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 77

W Oceanarium mokro, i na zewnątrz mokro. Dzień szary, jakiś taki niewakacyjny…

Bangkok - tak żyje (moje) miasto 78

Czas się chyba powoli zbierać w zupełnie inną podróż…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.