swoją drogą

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8)

Gdy tylko przyjechałem do Drohobycza…

wniknąłem w zakamarki miasta z pasją odkrywcy dawno odkrytego. Godzina już była mocno popołudniowa, Stanisławów za plecami, a miałem jeszcze dzisiaj dojechać do Lwowa. Czasu nie miałem więc zbyt dużo. Nic to, najważniejsze że jestem! Drohobycz. Miasto Brunona Schulza. Czuję w sobie ekscytację ale i zawstydzenie. Dlaczego dopiero teraz odwiedzam Ukrainę i Drohobycz (a za chwilę i Lwów), przecież to tak nam blisko…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 1

Zacząłem szukać śladów dawnych czasów i dawnych mieszkańców…

Rynek był pusty i żółty od żaru, wymieciony z kurzu gorącymi wiatrami jak biblijna pustynia… Stare domy, polerowane wiatrami wielu dni, zabarwiały się refleksjami wielkiej atmosfery, echami, wspomnieniami barw, rozproszonymi w głębi kolorowej pogody.

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 2

Zdawało się, że całe generacje dni letnich obtłukiwały kłamliwą glazurę, wydobywając z dnia na dzień wyraźniej prawdziwe oblicze domów, fizjonomię losu i życia… Teraz okna, oślepione baskiem pustego placu, spały, a balkony wyznawały niebu swą pustkę…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 3

Z półmroku sieni wstępowało się od razu w słoneczną kąpiel dnia. Przechodnie, brodząc w złocie, mieli oczy zmrużone od żaru, jakby zlepione miodem… i wszyscy, którzy szli dziś ulicami, spotykali się, mijali, starcy i młodzi, dzieci i kobiety, pozdrawiali się w przejściu…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 4

Mieszkaliśmy w rynku, w jednym z tych ciemnych domów o pustych i ślepych fasadach, które tak trudno od siebie odróżnić. Daje to powód do ciągłych omyłek… 

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 5

(Drohobycz, dom, w którym mieszkał Bruno Schulz)

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 6

Gdyż wszedłszy raz w niewłaściwą sień i na niewłaściwe schody, dostawało się zazwyczaj w prawdziwy labirynt obcych mieszkań, ganków, niespodziewanych wyjść na obce podwórza…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 7

W jednym z tych domków, otoczonym sztachetami brązowej barwy, tonącym w bujnej zieleni ogródka, mieszkała ciotka Agata. Wchodząc do niej, mijaliśmy w ogrodzie kolorowe szklane kule, tkwiące na tyczkach, różowe, zielone i fioletowe, w których zaklęte były całe świetlne i jasne światy…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 8

Wędrując tropami Schulza

Drohobycz na każdym kroku odsłania zupełnie inne, nieoczekiwane oblicza…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 9

Oczarowana i zmylona wyobraźnia wytwarza złudne plany miasta, rzekomo dawno znane i wiadome, w których te ulice mają swe miejsce i nazwę, (…) w niewyczerpanej swej płodności nie ma nic lepszego do roboty, jak dostarczać wciąż nowych i urojonych konfiguracji…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 10

O tej późnej godzinie bywają czasem jeszcze otwarte niektóre z owych osobliwych a tyle nęcących sklepów, o których zapomina się w dnie zwyczajne. Nazywam je sklepami cynamonowymi dla ciemnych boazerii tej barwy, którymi są wyłożone…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 11

Rdzenni mieszkańcy miasta trzymali się z dala od tej okolicy, zamieszkiwanej przez szumowiny, przez gmin, przez kreatury bez charakteru, bez gęstości, przez istną lichotę moralną, tę tandetną odmianę człowieka, która rodzi się w takich efemerycznych środowiskach

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 12

A po drugiej stronie parkanu, za tym matecznikiem lata, w którym rozrosła się głupota zidiociałych chwastów, było śmietnisko… Nikt nie wiedział, że właśnie odprawiał sierpień tego lata swoją wielką pogańską orgię.

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 13

A mnie ogarnia w Drohobyczu wielki ból, na nowo wyrosły gniew…

Uskrzydlony pragnieniem zwiedzenia sklepów cynamonowych, skręciłem w wiadomą mi ulicę i leciałem więcej, aniżeli szedłem, bacząc by nie zmylić drogi. Tak minąłem już trzecią czy czwartą przecznicę, a upragnionej ulicy wciąż nie było. W dodatku nawet konfiguracja ulic nie odpowiadała oczekiwanemu obrazowi. Sklepów ani śladu.

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 14

Będziemy wiecznie żałowali, żeśmy wtedy wyszli na chwilę… Nigdy nie trafimy już doń z powrotem. Będziemy błądzili od szyldu do szyldu i mylili się setki razy. Będziemy wędrowali przez szpalery książek, wertowali czasopisma i druki… Będziemy się wikłali w nieporozumieniach, aż cała  nasza gorączka i podniecenie ulotni się w niepotrzebnym wysiłku, w straconej na próżno gonitwie…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 15

Tak, nie pozostaje nic innego jak zakryć oczy i bezgłośnie krzyczeć na niewzruszone koła historii, który tutaj, w Drohobyczu, zostawiły za sobą cały namacalny wręcz, zamordowany świat…

Zbliża się wieczór, najwyższy czas ruszyć do Lwowa…

Czasami, w nieregularnych porach dnia, gdzieś ku końcowi tygodnia, można zauważyć ludzi czekających na zakręcie ulicy na pociąg. Nie jest się nigdy pewnym, czy przyjedzie i gdzie stanie, i zdarza się często, że ludzie ustawiają się w dwóch różnych punktach, nie mogąc uzgodnić swych poglądów na miejsce przystanku…

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 16

W ostatniej chwili, gdy pociąg już stoi na stacji, toczą się w nerwowym pospiechu pertraktacje z przekupnymi urzędnikami linii żelaznej. Zanim te negocjacje się kończą, pociąg rusza… 

A ja mogę dodać, że akurat moje negocjacje zakończyły się sukcesem i posiadając bilet na “elektriczkę” zostałem za niewielką dopłatą do ręki konduktora wpuszczony do “prywatnego” przedziału pierwszej klasy – cóż za eleganckie zakończenie tego fantastycznego ukraińsko-kresowo-szulcowego dnia. Drohobycz żegna mnie ulewą, ale ja mogę z dziką ulgą wygodnie wyciągnąć zmęczone nogi na wygodnej kanapie… 

Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 17 Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8) 18

Pomyśleć, że rano wyruszyłem z Kołomyi. Po drodze “zaliczyłem” Stanisławów, teraz Drohobycz, a przede mną jeszcze Lwów. Na liczniku mam dzisiaj zrobione 15 km pieszkom, a czeka mnie jeszcze pewnie trochę spacerowania po Lwowie przed spaniem. 18 km pęknie jak nic 🙂

OCZYWIŚCIE wszystkie cytaty zaczerpnąłem ze „Sklepów cynamonowych” Schulza – dodaję gwoli poprawności autorskiej 😜

Odpowiedź do artykułu “Drohobycz. Bruno Schulz tu był! (Dzień 8)

  1. Pingback: Ukraina autostopem? Dzień 9: Lwów. W końcu Lwów... - swoją drogą

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.