swoją drogą

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8)

Powoli acz nieuchronnie

zmierzam w kierunku finału mojej ukraińskiej drogi, choć jeszcze tyle do zobaczenia. Chciałbym zobaczyć Stanisławów (obecnie nazywany Iwano-Frankiwsk), Stryj, Drohobycz (koniecznie!), okolice Lwowa. A czasu coraz mniej, przecież to tylko tygodniowa (co?! naprawdę?!) wyprawa 🙂 W którymś momencie tej podróży odkryłem przyczynę tego, że tak szybko, łatwo i głęboko wniknąłem w Ukrainę. Zapomniałem przełożyć w Kijowie polską SIM-kartę do zapasowego telefonu. Ja nawet zapomniałem o tym, że o tym zapomniałem! Nikt więc mi głowy nie zawracał i uwagi nie odwracał. Ot, cała tajemnica skutecznego odpoczynku. „Wyrzucić” telefon i poddać się strumieniowi czasu, który pociągnie Cię tam, gdzie zawsze jest najciekawiej 🙂

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 1

Zatem po ukraińsku wyjeżdżam autobusem na wylotówkę z Kołomyi. Przy okazji spostrzeżenie. Rozkłady jazdy funta kłaków warte (jakie piękne powiedzenie, nota bene). Trzeba pytać kierowców, dyspozytora, albo patrzeć na tabliczki za szybą.

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 2

Moja technika polega na tym, żeby na google-mapie znaleźć miejscowość lub wioskę, która jest już poza miastem, dalej od wszelkich obwodnic i skrzyżowań. Nie lubię, gdy mijają mnie dziesiątki samochodów, których kierowcy pokazują, że albo zostają w miejscu, albo zaraz wracają, albo skręcają. Wolę uczciwy kontrakt 🙂 Ale wylotówka z Kołomyi niefajna. Lekkim łukiem z niezbyt głębokiego siodła wychodzi na długą prostą. Zachęca do rozpędzenia samochodu na wyjściu z łuku. A rozpędzonym samochodem kierowcy nie lubią się zatrzymywać, żeby zabrać przydrożnego pasażera, który nie jest długonoga blondynką 🙂 Stoję więc, czasem podchodząc trochę bliżej, a czasem trochę dalej, czarując kierowców najbardziej podróżniczym wyglądem, na jaki mnie stać. Ostatecznie oczywiście udaje mi się, choć tym razem stałem nieco dłużej niż te symboliczne pięć minut.

Stanisławów

Brzmi w moich uszach jak kresowa legenda. Miasto zostało założone w 1662 roku oczywiście przez Andrzeja Potockiego (czy cała kresowa Ukraina to było księstwo Potockich?), który nadał mu nazwę Stanisławów na cześć swego ojca lub pierworodnego syna – obaj na imię mieli Stanisław. W 1962 roku przemianowane zostało na cześć ukraińskiego poety Iwana Franki. Parę jednak osób, z którymi rozmawiałem, nazywało miasto Stanisławowem, nie będzie więc kresowym resentymentem trzymać się tej niedzisiejszej, pięknej, polskiej nazwy.

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 3

Pierwsze wrażenia? Zachwycające! Czuć minioną świetność słynnego miasta. Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 4 Galicyjsko-przedwojenne podobieństwo do Krakowa narzuca mi się zaraz po przyjeździe, po pierwszym kwadransie spaceru. Legenda Kresów…

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 5

Najpiękniej jest w regionie starego miasta, wiadomo. Chcę jak najbardziej nasycić oczy architekturą Stanisławowa, bo czas mnie goni, choć nic nie goni. Taki mój odwieczny paradoks podróżniczy 🙂

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 6

Ci młodzi Ukraińcy wyglądają na członków jakiego zespołu pieśni i tańca. Chyba po występie (róża!). Śliczna dziewczyna przykuwa moja uwagę, zwłaszcza że jest taka na wskroś ukraińska. Chłopcy niby też, ale jakoś mniej… 🙂

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 7

Jest romantycznie, wielkomiejsko, relaksująco. Dziś jest piątek, weekendu początek, choć jeszcze mocno przed południem. Nie przeszkadza to ludziom spędzać przyjemny czas w tych pięknych okolicznościach odrestaurowanych kamienic.

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 8

Szukam na mapie tego co można szybko i blisko zobaczyć. Pomnik Mickiewicza! O, fajnie, zobaczymy stanisławowego Adasia!

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 9

Będąc tutaj nie sposób uciec od ukraińsko-kresowo-polskich odniesień. Pierwszy raz wyraźnie widzę i czuję, ze jesteśmy z tego samego kraju. Że pięknie by było, gdyby nie te cholerne polityki, interesy i pierdolone wojny! Ludzie, ludzie, ludzie…

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 10

Kręcę się po mieście, by uchwycić jak najwięcej atmosfery miasta. Ja wiem, że jestem tylko przelotem, że oszukuję się – ileż można zobaczyć w ciągu tych któtkich 3 godzin… Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 11 Mimo, że tak na szybko, to czuję się w tym mieście swojsko i przyjemnie. Na pewno pomaga pyszna pogoda. Jeszcze został mi stary targ miejski. W stanie agonalnym, niestety. Stanisławów był miastem w dużej mierze żydowsko-ormiańskim. Na targu te pozostałości żydowskie są wyczuwalne. Trzeba jednak mocno zmrużyć oczy, by wyobrazić sobie to miejsce tętniące onegdaj drobnym handlem.

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 12

Ruszam dalej

Myślałem że będę miał więcej dzisiaj czasu i oprócz Stanisławowa i obowiązkowego Drohobycza zaliczę w drodze do Lwowa Stryj. W miarę upływu czasu widzę, że chyba się nie uda. Lepiej jednak ciut dłużej zostać w jednym miejscu, niż na szybko zaliczać kolejny punkty na mapie. Tym razem autostop złapałem bardzo szybko. Super. Do kolekcji z muzeum techniki dopiszę Ladę Niva, czyli małego rosyjskiego terenowca.

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 13

Droga straszliwa. Dziury takie że koło można urwać. Kiedyś u nas też były paskudnie dziurawe, ciągle pamiętam, ale to nie to samo. Rozmawiamy o tym z kierowcą, który (nie pierwszy raz to słyszę) bardzo narzeka na „bandyckie państwo”, zazdroszcząc nam w Polsce rozwoju i przynależności do Unii. Myślę sobie, że każdy tzw. “eurosceptyk” powinien zrobić sobie samochodową wycieczkę po Ukrainie…

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 14

W połowie drogi zatrzymuje nas korek, spowodowany blokadą drogi. Podziękowałem kierowcy za podwózkę, blokadę przeszedłem pieszo. Okazało się, że to mieszkańcy żądają remontu drogi. Naprawdę się im nie dziwię. Nie wyobrażam sobie, jak można żyć przy takiej ulicy. Najgłębsze dziury zaznaczone zostały wsadzonym głęboko drzewkami! Horror.

Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 15

Po drugiej stronie miasteczka łapię tych, którym udało się blokadę przejechać, a dziury szczęśliwie ominąć. Takie mam szczęście, że upolowany kierowca jedzie… do Drohobycza. Decyzja zapadła. Omijam Stryj, jadę bezpośrednio do miasta Brunona Schulza, z nadzieją, że zgodnie z planem dotrę jeszcze dzisiaj wieczorem do Lwowa. Jedzie mi się znakomicie. Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 16 Rozmowa się klei. Umawiamy się z kierowcą, że on do mnie po ukraińsku, a ja mu odpowiadam po rosyjsku. A jak mi słówka brakuje, to pomagam sobie angielskim. Omawiamy wszystkie istotne współczesne tematy: emigracja młodych Ukraińców, Polska w Unii, Ukraina a Rosja, wojna z separatystami – takie wakacyjne pogaduszki na autostopie 🙂 A po drodze mijamy szerokie pola usiane słonecznikiem. Domyślam się, skąd jest ten słonecznikowy olej, który kupujemy u nas w sklepach… Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 17 Kierowca jakby czytał w moich myślach. Wyrzca mnie na “razwiłce”. Do Drohobycza zostało parę kilometrów, on jedzie dalej. Ja dzięki temu zyskuję szansę, by wkraść się między słoneczniki jak w suchego przestwór oceanu…. Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8) 18 A do Drohobycza dojadę jeszcze jedną szybką podwózką. Autostop na Ukrainie to rozkoszna, wakacyjna łatwizna 🙂

2 odpowiedzi do artykułu “Stanisławów. W lekkim oszołomieniu odkrywam kolejny diament na mapie Kresów (Autostopem przez Ukrainę, dzień 8)

  1. Pingback: Ukraina autostopem? Dzień 8: Drohobycz, tak blisko i tak daleko... - swoją drogą

  2. Pingback: Ukraina autostopem? Dzień 9: Lwów. W końcu Lwów... — swoją drogą

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.